niedziela, 23 lutego 2014
Rozdział 4
,,To ironia losu sprawia, że mimo iż człowiek nie chcę - pakuje się w kłopoty. ''
Dziewczyny właśnie wspólnie przekroczyły próg szkoły, uprzednio ignorując Horana i Stylesa, którzy nadal przebywali na parkingu. Przyjaciółki nie rozumiały zaistniałej sytuacji. Zostały zmuszone do tego by jechać razem z nimi, a nie usłyszały nawet jednego słowa wytłumaczenia. Obie drogę do szkoły spędziły w kompletnej ciszy. Owszem chłopcy starali się zacząć rozmowę ale one nie miały najmniejszej ochoty mówić o czymś co niczego nie wyjaśnia, a właśnie na tym im zależało. Pragnęły wiedzieć skąd bierze się ich zainteresowanie skromnymi osobami Lizzie i Mo. Znały ich tak krótko, a czuły się jakby były dręczone przez nich już miesiącami. Niestety miały przeczucie, że to nie skończy się zbyt szybko. Na domiar złego dziewczyny obawiały się spotkania z Claudią i jej grupką przyjaciół. Obie wiedziały, że jest na nie wściekła za incydent na stołówce. Nie były tylko pewne do czego jest zdolna, ale spodziewały się, że szkolna gwiazda nie potraktuje ich przyjaźnie.
Gdy tylko zdążyły dojść do szafek ich obawy sprawdziły się i tak jak poprzednim razem napotkały na swej drodze Claudię. Na jej twarzy malował się wredny, przebiegły uśmiech. Claudia i Josh, skutecznie zagrodzili drogę dwóm siedemnastolatkom, które z przerażeniem wpatrywały się w dwie, nieprzyjazne sylwetki. To chyba już tradycja - pomyślała Liz i ciężko wzdychając czekała aż blondynka się odezwie.
- Kogo widzą moje piękne oczy?- Warknęła, gdy tylko złapała kontakt wzrokowy ze swoimi ofiarami.- Nie mogłam się doczekać tego spotkania. Zaraz pożałujecie, że w ogóle ze mną zadarłyście! - Uniosła głos i spojrzała na rozbawionego Josha, który od razu zrozumiał o co chodzi. Na początku zbliżył się do Monici, która była tak przerażona, że nie mogła zdobyć się na jakiekolwiek protesty. Chłopak blondynki położył swoje dłonie na ramionach młodej Madison i pchnął ją na szafki. Z jej ust wydobył się cichy pisk przerażenia. W oczach przyjaciółki Mo, zaczęły zbierać się słone łzy. Nie mogła się ruszać; była w szoku. Może po prostu czekała, aż sama wyląduje na podłodze. Jej oczekiwania nie trwały długo, ponieważ Claudia szybko się nią zajęła. W podobny do Josha sposób sprowadziła Liz na ziemię. Skutkiem jej upadku okazała się być rozdarta bluza. Materiał ubrania zahaczył o ostry brzeg szafki. Dawes złapała dłoń swojej przyjaciółki i spojrzała na rozbawioną blondynkę. Jej oczy mówiły wyraźnie - to dopiero początek. Gnębicielka przykucnęła przy dziewczynach, które miały dosyć tej zabawy.
- A teraz mnie przeproście! - Wysyczała, a na jej twarzy pojawił się chytry, nieprzyjemny uśmieszek. - No co?! Języka zapomniałyście? - Szarpnęła dziewczynę, która była bardzo bliska płaczu. - Zaraz przestanę być miła i Josh użyje swojej siły! - Krzyknęła, a jej towarzysz uniósł dłoń w celu wymierzenia ciosu młodej Madison. Niespodziewanie jednak opuścił ją, a przyczyną było pojawienie się dwóch intruzów.
- Styles i Horan. - Warczał oprawca dwóch przyjaciółek. - Czego chcecie?! - Zapytał nieprzyjemnym tonem, kiedy chłopcy byli już blisko nich.
- Kto Ci kurwa pozwolił znęcać się nad tymi dwiema?! - Wrzasnął głosem pełnym złości i goryczy brunet. - Pożałujesz frajerze. - Rzucił się na Josha i niemal od razu powalił go na podłogę. Zaczął okładać go pięściami w czasie, gdy Horan postanowił pomóc szkolnym ofiarom.
- Możesz wstać? - Spojrzał na zapłakaną Lizzie. - Uderzył Was? - Zapytał z troską w głosie, a one pokręciły przecząco głowami.
- Niestety nie zdążył! - Do ich rozmowy wtrąciła się Claudia, która zamiast ratować swojego chłopaka wolała sprzeczać się z Horanem, który miał ją tak naprawdę gdzieś. - Następnym razem sama Wam zmasakruję te słodkie twarzyczki! - Wciąż nie dawała za wygraną. -Albo wynajmę całą drużynę futbolową! Cokolwiek! Ale jeszcze będziecie błagały o litość! - Na twarzy Nialla pojawił się drwiący uśmiech. Zaraz po tym, jak pomógł wstać Lizzie oraz Monice, zwrócił się do niej.
- Słuchaj, jeżeli się nie przymkniesz to Ty będziesz żałować. I żeby była jasność : nie biję kobiet. Nie muszę tego robić... Wystarczy że powiem coś ciekawego na Twój temat w szkole. Uwierz mi, mogę wiedzieć o Tobie więcej niż myślisz, więc radzę Ci zabrać stąd swoją dupę i nie zbliżać się do nich.- Popatrzył na Liz i Mo, które pełne obaw i strachu stały skulone pod ścianą. - A teraz spieprzaj! - Wysyczał na koniec. Blondynka najwyraźniej wzięła słowa Horana do siebie, ponieważ odeszła. Natomiast wzrok Nialla zwrócił się na Harrego, który w mało delikatny sposób próbował przemówić damskiemu bokserowi do rozumu.
- Stary, zostaw już tego gnoja! - Zawołał po chwili namysłu. -Spadamy, bo zaraz jakiś profesor wyjdzie i będziemy w dupie. - Stwierdził. Po chwili Styles stał już obok niego. Z wściekłością przypatrywał się zaszokowanym, zapłakanym i wystraszonym dziewczynom, które zapewne chciały uciec.
- Chodźmy za szkołę, muszę się uspokoić. - Wymruczał Styles, w którym widocznie buzowały emocje.
- Ale dałeś mu popalić. - Zachichotał Niall. - Sam chętnie skopałbym mu dupę. Frajer. - Horan spojrzał na dwie, uratowane dziewczyny, które wciąż podpierały ścianę. - Naprawdę nic wam nie jest?
- Ta..Tak.- Liz pokiwała lekko głową, przytakując.
- To idziemy. - Zdecydował Styles, który bacznie obserwował swoje pięści. Nawet nie raczył obdarzyć dziewczyn swoim spojrzeniem, które z pewnością zestresowałoby je jeszcze bardziej.
- Właśnie, muszę zapalić. - Westchnął blondyn. Mo oraz Lizzie wciąż stały nieruchomo. Nie miały ochoty na najmniejsze przemieszczanie się, a już na pewno nie w towarzystwie chłopaka, który przed sekundą znokautował najpopularniejszego ucznia ze szkoły. - Specjalne zaproszenie mam wysłać księżniczkom? Idziecie? - Fuknął zniecierpliwiony Horan. Wciąż odpowiadała mu cisza, która najwidoczniej zaczęła irytować ich obu.
- Macie trzydzieści sekund, żeby znaleźć się obok nas. - Burknął Styles, wskazując na podłogę obok siebie. - Jeżeli tak nie będzie, to pogadamy inaczej. Potrafię być naprawdę niemiły. Nialler również. - Zacisnął szczękę i spojrzał na Mo, która nerwowo bawiła się rozerwaną bluzą przyjaciółki.
- Zostaw jej tą bluzę, bo będzie chodzić po szkole jak ofiara losu. - Prychnął rozbawiony brunet. - Ostatni raz pytam, idziecie dobrowolnie czy mamy wam pomóc?
- My pójdziemy.. na górę..na lekcję. - Wyszeptała Lizzie, której wzrok przez cały czas wbity był w podłogę.
- Raczej nie. - Zachichotał blondyn, po czym posłał Harremu porozumiewawcze spojrzenie. Monica podniosła swój wzrok na Stylesa i nim się zorientowała jej nogi oderwały się od ziemi, a biodra zetknęły się z wystającymi kośćmi ramion chłopaka. Horan widząc minę Madison cicho się zaśmiał i on również przerzucił przez ramię jej towarzyszkę. Nastolatki szamotały się pełne strachu i złości. Były kompletnie zbite z tropu, a słowa wypowiedziane przez Harrego sprawiły, że na twarz Mo wpłynął intensywny odcień czerwieni.
- Z tej perspektywy twój tyłek jest jeszcze seksowniejszy. - Odparł pewny siebie i po chwili dziewczyna poczuła silną dłoń na swoich pośladkach .
- Bierz tą łapę! - Warknęła zirytowana. - Jeżeli tego nie zrobisz, będę krzyczeć! - Ostrzegła wiedząc, że krzyk w szkole pełnej nauczycieli zrobi wrażenie na oprawcy.
- O tak kochanie, będziesz krzyczeć, ale nie tutaj. -Zaśmiał się bezczelnie, zbijając żółwia z Horanem.
- Hazza w swoim żywiole. Uwierz Mo, jesteś jedną z nielicznych dziewczyn, których Harry jeszcze nie bzyknął. - Zaśmiał się, wciąż trzymając miotającą się Lizzie.
- Mógłbyś mnie postawić na tej pieprzonej podłodze?! - Niespodziewanie z ust Dawes wydostał się zirytowany głos. Nie wiedziała co spowodowało jej śmiałość, ale była pewna, że w każdym innym przypadku siedziałaby cicho.
- Czyli Ty naprawdę umiesz mówić? - Niall zaśmiał się gardłowo, po czym zdjął dziewczynę ze swojego ramienia. - Gdyby nie fakt, że w każdym momencie może wejść tutaj nauczyciel, cała sytuacja potoczyłaby się inaczej. - Oblizał usta i spojrzał na zdezorientowaną dziewczynę. Chwycił ją za dłoń, a następnie odwrócił się w stronę przyjaciela, który wciąż ,,molestował'' pośladki Mo. Dziewczyna przez cały czas protestując, uderzała go piąstkami w plecy.
- Ogarnij te swoje samcze podchody rumaku i lepiej stąd chodźmy. - Prychnął Horan. - Wiem, że Ty przeleciałbyś ją tutaj, ale jednak to szkoła. Miejsce publiczne. - Zachichotał pod nosem, chcąc za wszelką cenę przybrać poważny wyraz twarzy. Styles usłuchał Niallera i postawił dziewczynę na ziemi. Chwycił jej rękę bardzo mocno i tak samo jak Horan, zaczął podążać na zewnątrz.
Nastolatki były zniesmaczone tym co właśnie usłyszały, dlatego jak na zawołanie obie zmrużyły oczy co miało być wyrazem niechęci i mimo natłoku myśli ruszyły za dwójką przewyższających ich o głowy chłopaków, tak by nie narażać się na więcej dziwacznych komentarzy z ich strony. Zatrzymali się po niespełna dwóch minutach i jak się okazało, wbrew domysłom siedemnastolatek cała czwórka nadal znajdowała się na szkolnym placu, a dokładnie pod zachodnią ścianą budynku, skąd był dobry widok na boisko, gdzie grało kilkunastu chłopaków. Lizzie po dłuższej chwili wpatrywania się w swoich rówieśników biegających za piłką, uświadomiła sobie, że omija je właśnie pierwsza lekcja, co trochę ją zaniepokoiło.
- Co tu robimy? - Przeniosła swój wzrok na blondyna.
- Przyszliśmy odreagować. - Odparł górujący nad nią Niall i siadając na niewysokim murku wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów.
- O cholera. - Mruknęła zniesmaczona dziewczyna, po czym zmuszona została, aby usiąść obok niego.
- Paliłaś kiedyś, księżniczko? - Na jego twarzy pojawił się przebiegły, łobuzerski uśmieszek. - Jeśli nie, to właśnie teraz masz okazję. - Wcisnął do dłoni dziewczyny papierosa.
- Ale ja nie chcę, nie lubię. - Skrzywiła się, spoglądając na przyjaciółkę.
- Skąd możesz wiedzieć, że nie lubisz, skoro nie próbowałaś? - Uniósł biodra do góry, aby wyjąć zapalniczkę. -Hazz! Łap! - Rzucił w przyjaciela paczką Marlboro.
- To niszczy płuca.- Wyszeptała, wywołując tym samym śmiech blondyna.
- Świat niszczy całego człowieka, a jakoś nie widzę Twojego zniechęcenia do niego.
- To nie to samo.
- Przestań prawić morały. - Warknął. - Kiedyś trzeba umrzeć, a palę bo lubię.- Teraz odpowiedziała mu już tylko cisza. Bardzo niezręczna cisza. Chłopak postanowił odpalić małego zabójcę. Od razu, gdy to uczynił, zaciągnął się nikotynowym dymem. Kątem oka spojrzał na zdezorientowaną Elizabeth, która z ciekawością przyglądała się poczynaniom Harrego oraz Monici. Ona również została poczęstowana i zdegustowana wpatrywała się w papierosa trzymanego w dłoni. Nigdy w życiu nie paliła i nie miała na to najmniejszej ochoty. Harry szybko zareagował na jej zawahanie się i używając odpowiednich słów sprawił, że dziewczyna po kilku chwilach dusiła się dymem przez nieumiejętne zaciągnięcie się. Okropny kaszel nie ustępował, a Lizzie chcąc jakoś pomóc przyjaciółce poderwała się z miejsca, jednak szybko została zatrzymana przez silną dłoń Horana.
- Chodź tu skarbie. - Harry wykrzywiając usta w rozbawieniu wyciągnął ręce w jej kierunku. Mo niepewnie zbliżyła się do chłopaka i zatrzymując się przed nim poczuła jak ciągnięta jest w dół. Zorientowała się iż siedzi na jego kolanach okrakiem i wcale nie czuła się komfortowo w tej pozycji. Chciała wstać jednak dłoń Stylesa spoczywająca na jej biodrze skutecznie jej to uniemożliwiła.
- Co ? - Spytała raczej samą siebie, zażenowana kręcąc głową.
- Powoli. - Szepnął. - Robisz to źle. - Zaśmiał się widząc, że dziewczyna nie ma pojęcia o czym on mówi wskazał na papierosa spoczywającego w jej dłoni. Lizzie przyglądała się temu z niedowierzaniem. Pokręciła lekko głową, po czym kolejny raz zaciągnęła się dymem. Niall przyglądał się jej z rozbawieniem. Widział, że próbuje udawać odważną, chociaż w środku krzyczy jak mała dziewczynka. Podobało mu się to.
- Szaleństwo. - Prychnęła w końcu, patrząc w ziemię.
- Och, weź wyluzuj. Twoja przyjaciółka dobrze się bawi. - Wskazał na Harrego i Mo, którzy przybrali bardzo dwuznaczną pozę.
- No właśnie o to mi chodzi. - Splunęła. - W ogóle, dlaczego my?
- Jak to?
- No dlaczego rozmawiacie akurat z nami, a nie z Claudią albo innymi ciziami? - Mówiła tak cicho, że Nialler z ledwością rozumiał to co chciała mu przekazać. Bała się jego reakcji.
- Może po prostu lubimy wyzwania? - Zachichotał. - Nie wyglądacie na łatwe, to się ceni. - Uśmiechnął się szeroko, pokazując swoje białe zęby. Liz ogarnęło zmieszanie... On ją onieśmielał. Bardzo onieśmielał. - Zdejmij bluzę. - Nakazał.
- Po co? Będzie mi zimno. - Westchnęła cicho, po czym naciągnęła ubranie na swoje nadgarstki.
- Przecież jest podarta. Chcesz chodzić po tym liceum w podartych ubraniach?
- No a co mam zrobić?
- Masz moją. - Zaczął zdejmować swoją część garderoby. Zajęło mu to dosłownie sekundkę.
- Niee, przestań. - Dziewczyna szybko wyciągnęła ręce, aby zaprotestować. - Jeżeli oddasz ją mi, Tobie będzie zimno.
- Zamierzasz się ze mną sprzeczać? - Fuknął znudzony jej narzekaniami.- Powiem krótko : nie radzę. Weź tą bluzę i nie rób problemów. Obiecuję Ci, że będzie mi ciepło.
- Co tu się wyprawia?! - Do uszu Lizzie dotarł wysoki, damski głos, gdy była w trakcie naciągania na siebie bluzy blondyna. Kiedy uwolniła swe oczy spod miękkiego, przyjemnie pachnącego materiału ujrzała przed sobą starszą kobietę. Pani profesor. - Co to ma znaczyć?! A wy? Obściskiwać się będziecie po szkole! Cała czwórka do dyrektora, w tej chwili ! - Wykrzykiwała kobieta, machając nerwowo rękami. Monica uświadamiając sobie w jakiej znajduje się pozycji szybko poderwała się z kolan bruneta i stając prosto na nogach, spojrzała przestraszona na przyjaciółkę. Miały iść do dyrektora; dopiero teraz dotarło do nich co tak naprawdę zrobiły. To ich pierwsze przewinienie i w tej chwili towarzyszyły im same najgorsze uczucia.
- Ale... pani profesor, my nie chciałyśmy...to nie tak jak pani myśli. -Lizzie próbowała się tłumaczyć z zaistniałej sytuacji, lecz starsza kobieta nie miała ochoty wysłuchiwać jej nieskładnych wypowiedzi.
- Nie ma żadnego ,,ale''! - Krzyknęła. - W tej chwili! Marsz do gabinetu! - Wskazała palcem na wejście do budynku, a dwie przerażone siedemnastolatki spojrzały na ich towarzyszy. Obaj stali z wysoko uniesionymi głowami i z cynicznymi uśmiechami na twarzach przyglądali się rozwścieczonej nauczycielce. Dopiero po chwili, postanowili ruszyć się z miejsca.
- Na co czekacie? Trzeba iść do dyra. - Mruknął Horan, patrząc na Liz oraz Mo, których wzrok wbity był w ziemię. - Tylko nie płaczcie. - Zaśmiał się słabo. - No już, ruszcie tyłki!
- Liz, chodź. - Monica delikatnie szturchnęła swoją przyjaciółkę, po czym zaczęła iść w stronę Stylesa, który przywołał ją do siebie, gestykulując rękoma. - Lizzie, nie rób scen. Musimy iść.
- Ja pieprze. - Z ust Dawes wydobyło się przekleństwo, które wywołało śmiech u Horana i Stylesa. - Z czego się śmiejecie? To wasza wina. Ale co was to obchodzi. - Parsknęła bezradnie. -Przecież to nie wy macie przewrażliwioną matkę i jej wkurzającego faceta w domu.
Mo oraz towarzyszący jej Niall oraz Harry zamilkli na nieoczekiwany wybuch irytacji Lizzie i w ciszy ruszyli w stronę budynku. Madison spojrzała pokrzepiająco na przyjaciółkę i szła obok niej starając się zachować spokój.
- Chyba nie muszę mówić iż jestem zawiedziony waszym zachowaniem. Takie rzeczy w naszej szkole są rzadkością, a najgorsze jest to, że wy dwie brałyście w tym udział. - Mężczyzna po pięćdziesiątce wychylił się za swojego biurka i spojrzał na siedzące przed nim siedemnastolatki. - Dwie wzorowe uczennice jak gdyby nigdy nic, paliły papierosy? I to w takim towarzystwie?! - Westchnął zirytowany gdy usłyszał znaczące odchrząknięcie Stylesa. - Co wy sobie wyobrażacie? - W jego głosie dało się wyczuć złość ale i zawód. - Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, drogie panny, ale muszę zadzwonić do waszych rodziców.
- Jak to?! Proszę pana, niech pan tego nie robi...- W oczach Lizzie zaczęły zbierać się łzy. - Wszystko, ale nie...
- Panno Dawes, proszę nie unosić głosu. - Dyrektor zwrócił dziewczynie słuszną uwagę. - Nie mogę tolerować takiego zachowania w mojej szkole! - Wyjaśnił. - A wasza dwójka. - Wskazał na Harrego i Monicę. - Rozumiem, że ten wiek. Miłość i tym podobne, ale randkować będziecie po szkole, nie życzę sobie publicznego obściskiwania się.
- Coo? - Madison walczyła by nie zachłysnąć się powietrzem po usłyszeniu tych snów. - My... nie.. nie w życiu. - Kręciła głową ze zdenerwowania. Jak ktoś mógł pomyśleć, że tą dwójkę coś łączy? Nie mieściło jej się to w głowie. Chciała coś jeszcze dodać jednak cwaniacki uśmiech Harrego sprawił, że straciła jakąkolwiek odwagę.
- Pierwszy raz nagięły to głupie prawo. Po co się tak denerwować. - Styles jakby zapominając o usłyszanych przed chwilą słowach zmienił temat, za co Mo w duchu mu dziękowała. Wywrócił oczami i ze złośliwym uśmiechem zwrócił się do dyrektora. - Myślę, że da się to inaczej załatwić.
- Co masz na myśli Styles?
- Moja matka sponsoruje tą budę, prawda? - Do rozmowy wtrącił się Horan, którego usta wygięły się w cwaniackim uśmieszku. - Wie pan, że lepiej nie działać przeciwko nam. - Powiedział patrząc w oczy starszego mężczyzny. - Powiem mamusi jedno słowo, a szkoła straci największego sponsora. Chyba szanowny pan tego nie chce? - Prychnął kpiąco, po czym usiadł na kanapie znajdującej się niedaleko biurka.
- Szantaż jest karalny, Horan. - Warknął zdenerwowany dyrektor.
- Prawników też mam dobrych. - Uśmiechnął się lekko. - To jak? Zapominamy o sprawie? - Spojrzał na Harrego, który gotów był wtrącić swoje ,,trzy grosze'' do tej konwersacji i uspokoił go wzrokiem, jakby chciał powiedzieć ,,dam sobie radę, stary''.
- Tak nie można, Niall! - Dyrektor szkoły skarcił go, lecz był tak mało przekonujący, że blondyn zachichotał.
- Ojciec Harrego ma wielką korporację. - Powiedział po chwili namysłu Horan. - Ponoć pana córka znalazła tam pracę. Szkoda byłoby...
- Wystarczy! - Donośny głos mężczyzny rozniósł się po gabinecie. - Tym razem Wam się upiecze, ale następnym...
- Następnego razu nie będzie. - Przerwał mu Styles. - Radzę przekazać swoim podwładnym, żeby więcej się nas nie czepiali. Nie chcę marnować czasu na przesiadywanie w pana gabinecie. - Fuknął. Jego ton wskazywał na to, że chłopak był bardzo pewny siebie. - To tyczy się mnie, Horana i tych dwóch dziewczyn. Jesteśmy nietykalni. - Mężczyzna spojrzał na dwie siedemnastolatki, które przyglądały się wszystkiemu z szeroko otwartymi oczami, ze zdziwienia. Cóż, nieczęsto zdarza się, aby uczniowie manipulowali dyrektorem swojej szkoły.
- Harry, ja naprawd...- Mężczyźnie nie dane było dokończyć, gdyż od razu jego wypowiedź została przerwana przez bardzo zirytowanego bruneta; Stylesa.
- Nie interesuje mnie to. - Warknął. - A teraz pozwoli pan, że już pójdziemy.
Od autorek : Witamy serdecznie, kochane czytelniczki! Mamy nadzieję, że rozdział się podoba. Trochę czasu minęło zanim go udostępniłyśmy ( dokończyłyśmy ), ale tak czasami bywa. Bardzo mocno dziękujemy, za komentarze pod poprzednim rozdziałem! To sama motywacja. Jesteśmy Wam wdzięczne i mamy nadzieję, że komentarzy oraz wyświetleń będzie jeszcze więcej :)
Pozdrawiamy serdecznie, Lizzie i Monica ;*
15 komentarzy = Rozdział 5 ;)
(Taki mały szantażyk, ale jesteśmy pewne, że dacie rade, kochane)
PS. Dziękujemy za wyświetlenia! ;*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
OMG ! Jesteście świetne i wspaniale piszecie :>
OdpowiedzUsuńZdecydowanie za krótki rozdział, ale tyle w nim emocji, jak dla mnie ;) !
Nie wiem, skąd bierzecie takie pomysły, że Wasze opowiadanie jest tak wspaniałe ! :*
Bardzo podobają mi się charakterki Harrego i Nialla, chociaż czasami sama się ich boję ;) Zwłaszcza Stylesa :>
Sładka była ta scena z Mo siedzącą na kolanach Harrego :D
Myślę, że dzięki nim dziewczyny staną się bardziej odważniejsze, co widać już troszkę ;>
Nie mogę doczekać się następnego, kochane ! ;*
Pozdrawiam, Karinka ♥
Boooom!!!!!!!! nie sądziłam że coś takiego się wydarzyy. Hazz jest przerażający tak samo jak Nialler. ciekawe co bedzie w 5 rozdziale. oby ten Josh już się nie czepial dziewczyn. z reszta po tym jak Harry go zmasakrował watpie aby mial odwage. drogie autorki super rozdział. dajcie nexttttttt!!! - wikuuul
OdpowiedzUsuńWow świetny! Czekam na next'a ;))
OdpowiedzUsuńŚwietny. Czekam z niecierpliwością na kolejny <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńCudnee ♥ Podoba mi się że w tym opowiadaniu ukazujecie tak w sumie prawdę... choćby tak jak teraz z tym dyrektorem ://
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a ♥
Aaaa! *.* Dziewczyny uwielbiam to jak piszecie (chodz jest mi szkoda ze taki krotki :c) JESTESCIE GENIALNE!
OdpowiedzUsuńHEJ uwielbiam Wasze rozdziały <3 Sa świetne <3 Dawajcie następny rozdział *_* Kocham Was <333 Pozdrawiam i czekam na następny <3333 KaFFolinkia
OdpowiedzUsuńRozdzial super ;* Uwielbiam Liz i Nialla ;) Chce juz rozdzial 5 ;))
OdpowiedzUsuńGenialne <333 Czekam na następny oby jak było najszybciej było tych 15 komentarzy <333 Pozdrawiam i boje się o dziewczyny !! Czy ,,przejdą na złą stronę mocy?? " hiahaihaiha Czekam i pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńBOSKI ! *-*
OdpowiedzUsuńSZANTAŻ JEST KARALNY ! :)
Super! Czekam na next'a
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńłoboszz ! to jest świetne !
OdpowiedzUsuńserio. podziwiam Was, że macie pomysł i go realizujecie fantastycznie!
haah. weny życzę i czekam na kolejny ;)
Właśnie polecono mi waszego bloga i bardzo szybko przeczytałam rozdziały :) Bardzo mi się wasze opowiadanie spodobało i juz nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Nikola :)
chyba sie powtarzam, ale uwielbiam to opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńOmg ! To opowiadanie jest fenomenalne. ! Bardzo mi się podoba i od tej pory jestem wasza czytelniczką ! ;) kiedy kolejny rozdział ? ;d
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny dziewczyny. ;)
Pozdrawiam Karolcia ;)
Proszę! Nie trzymajcie nas już dłużej w nieświadomości! Proszę! <33
OdpowiedzUsuńZnalazłam to ff w spisach i je przeczytałam od razu. JEST ZAJEBISTE! NIE MOGE SIE DOCZEKAC NN
OdpowiedzUsuń