niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 2

         Bo ten, kto raz nie złamie w so­bie tchórzos­twa, będzie umierał ze strachu do końca swoich dni.

          Zaraz po opuszczeniu szkolnego budynku Monica i Lizzie postanowiły udać się w swoje ulubione miejsce do rozmów. Kochały przesiadywać na niewielkim mostku na obrzeżach miasta. Patrząc na spokojny nurt rzeki mogły skupić się na na swych myślach i przeanalizować to co je dręczyło.
         Usiadły na drewnianej powierzchni mostu i kładąc swoje torby obok siebie pozwoliły by ich nogi swobodnie zwisały w dół, zatrzymując się w niewielkiej odległości od tafli wody. Przyjaciółki przez chwilę wpatrywały się przed siebie, jednak obydwom na usta cisnął się temat dwóch nowych uczniów, na których zdążyły już wpaść i zapewne zrobiły na nich nie najlepsze wrażenie.
         Lizzie stwierdziła, że nie mogą odkładać tej rozmowy na później, więc odezwała się jako pierwsza.
         -Upokorzyłam się, wiesz?- zaczęła.-Boję się, że będą nas gnębić tak samo jak Claudia.
         -Może nie będzie tak źle...-westchnęła niezbyt spokojnie Monica, która w myślach wciąż miała obraz zimnego uśmiechu Stylesa.
         -Mówisz tak, bo to nie Ty wpadłaś na chłopaka, który wygląda na bandziora! - Liz uniosła głos, ponieważ bardzo przejmowała się konsekwencjami zadzierania ze szkolnymi łobuzami. Monica odetchnęła głęboko i starając się wyrzucić z głowy Harrego, spojrzała na zmartwioną przyjaciółkę.
         -Liz, widzisz ja mam francuski z tym brunetem! - Oznajmiła. - Miałam pożyczyć mu notatki, ale zwiałam dodatkowo robiąc z siebie pośmiewisko przy całej klasie. - Przygryzła wargę i ze zdenerwowania zaczęła machać nogami. - To chore...
         -Co?- Spytała zdezorientowana.
         -Cały czas uciekamy, jesteśmy zwykłymi popychadłami. Mam dosyć.
         -Przestań, za rok Claudia się wyniesie ze szkoły i będzie dobrze.- Objęła przyjaciółkę ramieniem. - Obawiam się tych dwóch, ale jak będziemy ich unikać to będą niegroźni..- Elizabeth wcale w to nie wierzyła. W środku była przerażona, ponieważ czuła, że to nie koniec przygody ze specyficznymi chłopakami.
         -Tak w to wierzysz, że aż się trzęsiesz ze strachu. - Mo delikatnie się zaśmiała chcąc rozweselić atmosferę. - Jakoś sobie poradzimy.  A jak Ty dajesz sobie radę z tym facetem swojej mamy?
         -Nie jest łatwo, koleś strasznie się rządzi. Nienawidzę go, bo cały czas na mnie wrzeszczy a do tego raz mnie popchnął na ścianę.To nie było przyjemne.- Odparła smutno.
         -Przykro mi, najchętniej przeprowadziłabym Cię do siebie. Heh, ale  pamiętaj,  jeżeli nie będziesz mogła wytrzymać w swoim domu to jesteś mile widziana w naszym. Przecież wiesz, że moja mama Cię uwielbia. - Zażartowała młodsza z dziewczyn.
         -Wiem, dziękuję. - Na usta Liz również wkradł się uśmiech jednak równie szybko z nich zniknął.  - Co do szkoły... Może sobie poradzimy, ale ja już muszę lecieć do domu.- Stwierdziła smutno Lizzie. -Bo jeszcze cudowny Jerremy się zdenerwuje.- Dodała sarkastycznie. -Dzięki, że spędziłaś ze mną trochę czasu
         -Nie ma za co, kochana.- Uściskała przyjaciółkę. -Jutro widzimy się w szkole?- Chciała się upewnić.
         -Pewnie. -Potwierdziła. -Idziemy na przystanek? -Monica przytaknęła, po czym głęboko westchnęła i ruszyła za Lizką. - Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie lepszy.- Obie podążyły na przystanek. Spacerowały w ciszy, gdyż były przygnębione swoimi kłopotami. W głębi duszy były wściekłe na los. Przecież, nigdy nie działały na czyjąś niekorzyść, zawsze starały się być pomocne, miłe, uczynne; nie zasłużyły na takie traktowanie, ani w szkole, ani w domu.

         Właśnie kończyła się trzecia lekcja, co oznaczyło, że za chwilę uczniowie udadzą się na stołówkę, aby zjeść lunch. Mo oraz Liz też miały taki zamiar, mimo, że bały się spotkania z Claudią i jej zgrają. Jednakże, nie mogły się wiecznie ukrywać.  W głowach dziewczyn krążyło milion myśli na sekundę. Co jeśli spotkają głupią blondi? Co będzie, gdy Josh zabierze im telefony, za które zapłaciły dużo pieniędzy? A może uda im się przemknąć niepostrzeżenie?
         Dwie przyjaciółki szły w ciszy. Nie chciały rzucać się w oczy.  Kroczyły za grupką wysokich uczniów, co sprawiało, że trudniej było je zauważyć.
         -Będzie dobrze.-  Stwierdziła mało przekonująco Monica. -Nigdzie nie widać Claudii, Josha ani tych dwóch.- Głośno przełknęła ślinę, co sprawiło, że Lizzie wcale nie poczuła się pewniej. Wyczuła niepokój Mo, która była dla niej motywacją i pocieszycielką.
         -Proszę, może lepiej już o tym nie rozmawiajmy.- Liz odezwała się, gdy dziewczyny weszły na stołówkę. Pierwsze co rzuciło im się w oczy to bardzo dużo zajętych stolików. Monica wyszukała wzrokiem jeden, wolny, czteroosobowy stolik, do którego wysłała swoją przyjaciółkę, aby nikt go wcześniej nie zajął. Sama stanęła w kolejce, aby zakupić posiłek dla siebie i Lizzie.
         Po niecałych dziesięciu minutach, dziewczyny razem zasiadły przy ów stoliku. Miały zacząć jeść, lecz w pewniej chwili zauważyły dwóch przystojnych, ale nieprzyjemnych chłopaków siedzących kilka stolików dalej. Serce podskoczyło im do gardeł. Mo spojrzała znacząco na Lizzie, która posłała jej przerażone spojrzenie.
         -Nie panikuj, oni nas nawet nie widzą.- Madison starała się opanować ich poddenerwowanie i stres, wywołany ciągłym strachem, przed szkolnymi gnębicielami.
         -Jasne. - Prychnęła. -Ten brunet  zaraz wypali Ci dziurę w plecach jak dalej będzie się tak gapił. - Mo zdziwiona podniosła wzrok i napotkała zimne spojrzenie Stylesa. Jego oczy były świecące i przenikliwie zielone. Dziewczyna błyskawicznie opuściła głowę i oblała się rumieńcem.
         - To nie jest śmieszne, Lizzie.- Odparła po chwili zdezorientowania.- Będziemy miały problemy, mówię Ci. 
         -Tu się zgadzam. A wiesz dlaczego? Bo oni właśnie idą w naszą  stronę.- Oznajmiła drżącym głosem. Nie chciała mieć z nimi nic wspólnego, a tym bardziej nie chciała wdawać się z nimi w rozmowy.
         -Żartujesz..- Burknęła, przerażona Mo. - A my nawet nie mamy jak uciec..- Spojrzała nerwowo i dopiero teraz zorientowała się, że nawet nie zaczęły jeść lunch'u.  Lizzie niewinnie uniosła głowę, po czym od razu napotkała zadziorne spojrzenie blondyna, któremu towarzyszył Harry Styles.
         -Siemka, piękne.- Umięśniony blondyn wyszczerzył się do przestraszonych dziewczyn, po czym zajął miejsce obok jednej z nich; Lizzie. Z ust dwóch przyjaciółek wydobyło się mało zrozumiałe ,,hej''. Harry zachichotał i również usiadł przy stoliku.
         -Nialler, jesteś głodny?- Lokaty zadał przyjacielowi retoryczne pytanie. - Może pójdziesz kupić coś do jedzenia?- Spytał znacząco, patrząc na jedzenie dwóch, szarych myszek.
         -Ależ po co się męczyć? Przecież nasze koleżanki były takie miłe, że same zakupiły nam żarcie.- Zadrwił i wyciągnął rękę w stronę tacki z lunch'em Lizzie. To samo uczynił wyższy z intruzów, lecz on zabrał jedzenie Mo.
         -T-to..my już pó-pójdziemy.- Wydukała zestresowana Monica, patrząc w stronę drzwi, przez które akurat wchodziła uśmiechnięta Claudia i jej zgraja.
         -Pójdziecie, wtedy kiedy my wam pozwolimy.- Warknął zirytowany Styles, po czym pociągnął Monicę za nadgarstek, zmuszając ją tym samym do powrotu na krzesło. Dziewczyna głośno przełknęła ślinę, co nie uszło uwadze chłopaków. Zaczęli się głośno śmiać, przez co zwrócili uwagę Claudii, która i tak już podążała w ich kierunku. Lizzie popatrzyła z przerażeniem na Nialla, który z uśmiechem pochłaniał jej posiłek.
         -Smacznego.- Powiedziała z grzeczności Elizabeth. Blondyn spojrzał na nią ze zdziwieniem i posłał jej przyjemny, lecz przepełniony bezczelnością uśmiech.
         -Jednak umiesz mówić. - Śmiał się. - Dziękuje, ale jednak nie masz dobrego gustu co do jedzenia.
         -To Mo kupowała. - Skinęła nieśmiało głową w stronę przyjaciółki, która w ciszy walczyła z palącym ją wzrokiem Stylesa.
         -Więc masz na imię Mo? - Zapytał uśmiechnięty Harry. - Ładnie, tak grzecznie. - Drwił.
         -Monica. - Powiedziała. - Mo to zdrobnienie. Lizzie mnie tak nazywa. -Zebrała się na odwagę i podniosła wzrok na bruneta.
         -Wciąż za grzecznie. - Zachichotał. - Lizzie też ładne, lecz takie bardziej dziecinne, nie sądzisz Nialler?
         -Słodkie imię, odwal się Harry. -Wyszczerzył się do przyjaciela. -Elizabeth?
         -Tak. - Przytaknęła, po czym spojrzała nerwowo na Monicę.- My naprawdę musimy uciekać. -Powiedziała, gdy zobaczyła Claudię stojącą tuż za Harrym.
         -Nie bój się.- Wyszeptał Niall i  położył dłoń na kolanie Liz, a dziewczyna wzdrygnęła się na taki gest z jego strony.
         -Wyszłyście z nory ofermy ?!- Claudia rzuciła wściekłe spojrzenie Monice oraz Lizzie, a następnie wysyczała.- Dawać komórki, bo zawołam Josha i źle to się dla was skończy! - Ignorowała obecność chłopaków, którzy patrzyli na nią z rozbawieniem i pogardą.
         -Wybacz, że się wtrącam.- Odezwał się grzecznie Nialler, widząc przerażenie w oczach Lizzie oraz Monici, która z nerwów bawiła się zamkiem od bluzy. - Jakbyś nie zauważyła, od niedawna to nasz teren. - Uciął swoją wypowiedź.
         -I jeżeli ktoś będzie zabierał telefony szkolnym popychadłom, to tylko my będziemy to robić! - Harry dokończył wypowiedź i posłał blondynce przerażające spojrzenie, które jednoznacznie mówiło ,,spadaj''.
         -Przestań się unosić przystojniaku. - Wymruczała seksownie, na co chłopaki odpowiedzieli jej głośnym, drwiącym śmiechem, a ona aż poczerwieniała ze wstydu. Nawet Lizzie i Monica podśmiewały się cicho, pod nosem.
         -Pożałujecie tego. -Wrzasnęła wściekle szkolna gwiazdka. -A Wy? Zadajecie się z tymi ofermami?!- Zwróciła się do rozbawionych chłopaków, którzy najwyraźniej nie byli nią zainteresowani. - Na pewno nie zabierzecie im tych telefonów. -Prychnęła . -Ale będzie z Was pośmiewisko,  gdy wszyscy dowiedzą się, że bujacie się z tymi łajzami! - Zaśmiała się podle.
         -Nie pozwalaj sobie! - Krzyknął wściekły Harry. -Zapamiętaj, że robię co chcę więc jak będę chciał to zabiorę, a jeżeli nie to nie. Nie Twój interes głupia sikso. - Wszyscy usłyszeli donośny śmiech Nialla. - A teraz właśnie mam ochotę pozbawić kogoś posiadania komórki.- Oznajmił tajemniczo, patrząc znacząco na Nialla, który właśnie skończył jeść. Horan podniósł się z miejsca i ruszył w kierunku wrednej dziewczyny.  Niespodziewanie wyciągnął rękę w jej stronę i chwycił telefon, który trzymała w dłoni, najwyraźniej chcąc się nim pochwalić.
         -Eee, taki telefon to ma moja babcia. - Ryknął śmiechem i odłożył urządzenie na stół. -Do tego pedalsko różowy... Sorry Harry, ale ja tego do rąk nie wezmę. - Wciąż nie potrafił opanować śmiechu, lecz po chwili spoważniał. Wymienili z Harrym znaczące spojrzenia i niespodziewanie chwycił za dłoń Lizzie. Styles uczynił to samo, tylko on zamknął w uścisku dłoń Monici. Pociągnęli dziewczyny za sobą, gdy te ledwo zdążyły zabrać swoje rzeczy i wyprowadzili je ze stołówki. Całkiem zignorowali zdziwioną, upokorzoną i zdenerwowaną Claudię, której policzki przybrały czerwony ze złości kolor. Natomiast zdezorientowane, ciągnięte przez nowych uczniów dziewczyny dały się posłusznie prowadzić, by bardziej ich nie rozzłościć. Z każdym krokiem ich strach narastał, nie miały pojęcia gdzie i dlaczego są prowadzone. Milczały, wymieniając między sobą pełne obaw spojrzenia. Ogarnął je chłód gdy znalazły się przed budynkiem, gdzie krążyły jedynie pojedyncze osoby, ponieważ dzisiejsza pogoda nie zachęcała do zbyt długiego przebywania na zewnątrz. W pewnej chwili Mo stawiła opór, zatrzymała się nerwowo spoglądając na pozostałą trójkę. Nie chciała tego, ale jakaś dziwna siła sprawiła, że sprzeciwiła się brunetowi. W głębi duszy nie marzyła o niczym innym niż postawieniu się złu tego całego świata, ale rozum podpowiadał, że to nie dla niej. Swym czynem dodatkowo zdenerwowała Stylesa, który teraz wpatrywał się w nią marszcząc brwi. Spuściła wzrok i zaczęła rozmasowywać piekący od bólu nadgarstek, który jeszcze chwilę temu ściskał Harry.
         -Stawiasz mi się? - Usłyszała pełen irytacji głos.
         -Jj..ja - Jąkała się nie mogąc nic powiedzieć. Pokręciła jedynie przecząco głową i skarciła się w myślach za to, że się zatrzymała.
         -Telefony.
         -Co? - Liz przeniosła swój wzrok na blondyna słysząc żądanie.
         -Daj telefon. - Wyciągnął rękę w jej stronę uśmiechając się w sposób, którego Lizzie nie potrafiła rozgryźć. Nie miała pojęcia czy to szczery, czy może raczej złośliwy, fałszywy uśmiech. Bojąc się konsekwencji bez dyskusji podała mu urządzenie, natomiast jej przyjaciółka nadal stała nieruchomo i wpatrywała się we własne trampki.
         -Twoja przyjaciółka ma problemy ze słuchem czy serio jest taka nieposłuszna? - Zwrócił się do Liz roześmiany Styles, jednak za chwilę stał przy Mo.
         -Dasz mi ten telefon czy sam mam go sobie wziąć? - Wyszeptał stojąc zbyt blisko niej, następnie przejechał dłonią po zewnętrznej stronie uda dziewczyny i docierając do kieszeni wyciągnął z niej komórkę. Uśmiechnął się łobuzersko gdy zauważył, że zadrżała pod wpływem jego dotyku i przestraszona cofnęła się do tyłu. Po chwili stał obok Horana i robiąc coś w telefonach siedemnastolatek kompletnie zignorowali obecność nastolatek. Lizzie spojrzała na przyjaciółkę i delikatnie ją szturchając posłała jej pocieszające spojrzenie. Ścisnęła dłoń Mo, gdy wzrok chłopaków ponownie spoczął na nich.
         -Widzicie, nie było się czego bać. - Zaśmiał się Niall, wciskając im w dłonie wcześniej zabrane urządzenia. - Możecie już iść do szkoły, chyba, że wolicie wrócić do domu?
         -Chętnie was odwieziemy. - Odezwał się Styles.
         -Nie, dzięki. - Burknęła Mo i ciągnąc za sobą Liz weszły do budynku. Gdy uwolniły się od ciążącej im obecności Stylesa i Horana pozwoliły sobie na głośne westchnięcie. - To wszystko jest pokręcone.
         -Chyba nie mamy szans na spokojne ukończenie szkoły. - Odparła Lizzie wpatrując się w przyjaciółkę. Zmarszczyła brwi i pozwoliła sobie na zadanie dręczącego ją pytania. - Masz świadomość, że mu się postawiłaś?
         -Nie chciałam tego, znaczy nie zamierzałam...- Spojrzała na Liz kręcąc głową. - Nie mam pojęcia co się stało, ale pierwszy raz się komuś sprzeciwiłam. W sumie nieudolnie ale jednak. - Zaśmiała się z samej siebie i wzięła pod ramię Liz, która przypatrywała jej się z dziwacznym wyrazem twarzy.  - Chodź, zaraz będzie dzwonek, a wredna pani Ellis nienawidzi spóźnień.
         -Masz rację. - Dziewczyny ruszyły na drugie piętro, gdzie czekała je lekcja angielskiego, po drodze podśmiewając się z zaborczej nauczycielki.
         Po schodach wbiegły w błyskawicznym tempie. W ciągu niecałych trzech minut znalazły się pod klasą.  Na szczęście, pani profesor jeszcze nie było, więc trochę uspokojone weszły do sali. Odczuwały na sobie irytujący wzrok siedzących gapiów. Były jednak w zbyt dużym szoku, żeby bardziej się tym przejmować.  Zajęły miejsca obok siebie i wyjęły książki z toreb, które następnie z impetem rzuciły na podłogę.  Po chwili dostrzegły nauczycielkę, która weszła do klasy. Niedługo później lekcja się rozpoczęła. Mijały sekundy, minuty, kolejne minuty, kwadrans... Dziewczyny były bardzo znudzone. Lizzie miała ochotę ziewnąć. Z trudem się opanowała, gdy pani profesor posłała jej spojrzenie, które mogłoby zatrzymać pracę serca. W pewnym momencie młoda Dawes poczuła wibracje w kieszeni. Postanowiła wyjąć telefon i sprawdzić co to. Mimo, że lekcja trwała w najlepsze, ciekawość doprowadzała ją do szaleństwa. Nie mogła czekać. Ukradkiem spojrzała na ekran telefonu i dostrzegła nazwę kontaktu - Nialler - była pewna, że chłopak zapisał swój numer w jej telefonie, kiedy zabrał jej ów urządzenie.

,,Poinformuj swoją przyjaciółkę, że zaraz po tej lekcji macie wyjść przed szkołę. Mam nadzieję,  że nie odwalicie czegoś głupiego. N. xxx '' 

        Przerażona odwróciła głowę w stronę przyjaciółki. Jej spojrzenie mówiło tylko jedno - mamy przechlapane! Wiedziała, że zadzieranie ze Stylesem i Horanem to nie przelewki.  Nie wiedziała tylko czego ma się spodziewać... czego oczekiwać. Przez tą wiadomość, straciła rahubę czasu, dlatego też była bardzo zdziwiona, kiedy usłyszała dzwonek na przerwę.
        -Mo!- Krzyknęła Lizzie, kiedy pani profesor opuściła salę. - Dostałam sms'a od tego całego Nialla! - W jej oczach widać było strach i przerażenie, ale też ciekawość. Była ciekawa, jak zareaguje jej przyjaciółka. - Napisał, że mamy iść przed szkołę..teraz!
        -Zwariowałaś? Nigdzie nie idę, a tym bardziej do nich.- Warknęła zirytowana Madison.
        -Znowu to robisz. - Powiedziała tajemniczo Elizabeth.
        -Co?
        -Przeciwstawiasz się. -Uśmiechnęła się lekko.-Co dodaje Ci takiej odwagi?
        -Może po prostu... hmm, wszystko mi jedno. Wisi mi to wszystko. Cały czas ktoś nami rządzi. Jak nie Claudia to oni.. ech, mam tego dosyć. W końcu ktoś z nich nas dopadnie, więc po co uciekać i się tak bardzo przejmować. Boję się, cholernie się boję... ale chyba w bibliotece nam nic nie zrobią. Tam będziemy bezpieczne. Chodź.- Złapała Lizzie za rękę i pociągnęła ją za sobą we wcześniej wspomniane miejsce. Spędziły tam całą przerwę by następnie udać się na ostatnią swoją lekcję, jaką była technika. Mo widziała zdenerwowanie wypisane na twarzy Liz, gdy przemieszczały się korytarzem po skończeniu zajęć.
Prędko pobiegły do szafek i zabrały swoje rzeczy z nadzieją, że uda im się bezproblemowo opuścić budynek i zdążyć na najwcześniejszy autobus. Chciałyby mieć to piekło już za sobą. Lizzie była tak zestresowana, że jej krok bliski był truchtowi. Monica szkła za nią, lecz nie miała zamiaru się tak bardzo śpieszyć. Niestety już przy wyjściu w oczy rzucili im się tamci dwaj. Oni również je zauważyli i ze wściekłością wypisaną na twarzach przywołali do siebie. Monica westchnęła głośno i ściskając dłoń przyjaciółki i poprowadziła ją w przeciwnym kierunku ignorując Horana i Stylesa. Dziewczyny spokojnie dotarły na autobus i mimo iż obie w głowie miały jedynie dwóch nowych uczniów to żadna z nich nie zaczynała rozmowy na ten temat. Miały dość tego wszystkiego jak na jeden dzień. Na przystanku pożegnały się i każda odeszła w stronę swojego domu.
        W końcu nadszedł upragniony przez Monicę wieczór. To była pora, kiedy mogła się całkowicie wyluzować zamykając we własnym pokoju. Był jej twierdzą, do której nikt nie miał dostępu. Lubiła spędzać w nim czas samotnie, w ciszy. Siedziała na łóżku wpatrując się w ulubioną książkę. Czuła ulgę, gdy pogrążyła się w książkowym świecie, a jej umysł był wolny od zbędnych, wcześniej dręczących ją myśli. Jednak jej spokój został zakłócony przez dźwięk przychodzącego sms'a. Nie wiedziała co jest gorsze; jego treść, czy to, że znała jego nadawcę? Harry Styles. Zapewne zapisał jej swój numer dzisiejszego popołudnia. Przeczytała wiadomość kilka razy i w jej głowie znów zapanował nieład. Czeka ją kolejna bezsenna noc. Jedyne co teraz czuła to strach i serce pragnące wyrwać się z piersi.

,, Myślałem, że jesteście mądrzejsze i nie będziecie ryzykować, ale nie martw się Mo.. spotkamy się szybciej niż myślisz. H. xx ''


Od autorek: Witamy! Mamy dla Was drugi rozdział. Mamy nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. Jesteśmy bardzo zmęczone, iż jest już późno (02:25 o.O) , ale zdecydowałyśmy się opublikować dwójkę. Serdecznie pozdrawiamy i dziękujemy za komentarze! (Prosimy o kolejne; ) A tymczasem idziemy szukać dinozaura...

 Hazza dwudziestolatkiem - nie wierzę. 
69696969





12 komentarzy:

  1. Ojej! ale Hazza i Nialler są sprytni! :D Fajny rozdzial lubie takie opowiadania. czekam na next ;3
    @curcumitaa22

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że Hazz ją w domu odwiedzi haha <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafiłam na waszego bloga przypadkiem, ale strasznie się cieszę, że tak się stało!!! Rany to opowiadanie jest świetne. Uwielbiam główne bohaterki, a tych tajemniczych i niebezpiecznych chłopaków jeszcze bardziej!
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :DDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny !! Czytam kilka razy i nie moge przestac !!! Czekam na nastepny <33 Oby tak dalej !! :> KaFFolinka

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest świetne! *o*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podoba to opowiadanie. Na pewno będę czytała. Czekam na rozdział trzeci i pozdrawia, a w wolnej chwili zapraszam do siebie na :
    sport-aktywnosc-lifestyle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem od czego zacząć, gdyż mam wiele do powiedzenia, a właściwie napisania i nie wiem jak ubrać moje odczucia w słowa. Właściwie, spodziewałam się całkiem innej tematyki, więc byłam troszkę zaskoczona kiedy tutaj zajrzałam. Postanowiłam, że mimo to przeczytam te dwa rozdziały, wcześniej oczywiście odwiedzając zakładki z fabułą i bohaterami. Na początek przyznaję, że to całkowicie
    nie moje " klimaty ", tematyka i w ogóle. Nie jestem fanką głównych bohaterów, ale nie zniechęciło mnie to do czytania. Mimo, że to dopiero dwa rozdziały to muszę przyznać że jestem pod niemałym wrażeniem. Naprawdę ! Jestem wręcz oczarowana tym co przeczytałam i mówię jedno wielkie TAK temu blogowi i chciałabym, aby jak najwięcej osób miało możliwość go przeczytać. Na pewno nie byłaby to strata czasu.
    Więc nie będę chyba już przynudzała i czekam na kolejny rozdział a Wam życzę weny w dalszym pisaniu. Gratulacje z mojej strony za stworzenie czegoś, od czego nie da się oderwać.
    Pozdrawiam serdecznie, Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest świetne! Uważam, że macie ogromny talent do pisania i z niecierpliwością czekam na następny rozdział. <333

    ~Pozdrawiam~ :-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajnie się rozwija to opowiadanie, naprawdę. Potraficie zaciekawić i to jeszcze jak. Ja z pewnością zajrzę tu nie raz, by poznać dalsze losy bohaterów. <3

    http://guilty-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojej ! Jestem pod wrażeniem ! :>
    Stworzyłyście świetną historię i osobowości :) Bardzo zaciekawiły mnie te dwa pierwsze rozdziały i fajnie poczytać dla odmiany opowiadanie o Harrym i Niallu niż o BvB :D Już jestem waszą wierną czytelniczką i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) :*
    Zapraszam również do mnie :)
    Do następnego ;*


    Pozdrawiam, Karinka ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Jej, bardzo ciekawa historia. Świetnie piszecie. Jestem strasznie ciekawa co bd dalej.

    OdpowiedzUsuń