"Wszyscy byli w szoku, że potrafiłam się postawić tej osobie... a ja po prostu nie wiedziałam, z kim mam do czynienia."
Po nieszczęsnym spotkaniu z dyrektorem przyjaciółki postanowiły, że dokończą ten dzień w miarę normalnie i powrócą na zajęcia. Tamtego dnia nie widziały już Stylesa i Horana, którzy opuścili szkolny budynek zaraz po spotkaniu z dyrektorem i nie raczyli się nawet wytłumaczyć dziewczynom. Nie liczyły na to, jednak w rzeczywistości bardzo chciały wiedzieć o co tak naprawdę chodzi. Przerażało, ale i fascynowało je to, że dwóch bad boyów w jakiś sposób się nimi interesuje. Starały się nie myśleć o tym co zrobiły, a wracając do domu liczyły, że ich rodzice naprawdę niczego się nie dowiedzą.
Nastał kolejny dzień. W Londynie pogoda nie rozpieszczała. Nad miastem zbierały się deszczowe chmury, a temperatura powietrza nie była zadowalająca. Mimo to, ulice były zakorkowane, a chodniki wypełnione pieszymi, którzy jak co dzień, spieszyli się do pracy lub szkoły.
Madison oraz Dawes również kroczyły brukową alejką. Obie miały w głowach wydarzenia wczorajszego dnia, lecz żadna z nich nie odważyła się o nich wspominać. Zachowywały się tak, jak gdyby nic nie miało miejsca. Uznały to za odpowiednie, gdyż w takim układzie nie odczuwały dyskomfortu.
Kiedy zbliżyły się do budynku szkoły, Lizzie poczuła ogromną chęć wspomnienia o dwóch chłopakach, którzy namieszali w ich nudnych życiach.
- Myślisz, że będą w szkole? - Spytała, niemalże szepcząc.
- Kto? - Na twarzy Mo pojawił się słaby uśmiech, który wyraźnie zdradzał jej lekkie zdenerwowanie.
- Nie udawaj głupiej, dobrze wiesz o kogo mi chodzi. - Mruknęła starsza z dziewczyn.
- Ach, Styles i Horan. - Udała zamyśloną. - Nie obchodzą mnie.
- Mam nadzieję, że dzisiaj dadzą nam spokój. - Westchnęła Dawes przy czym naciągnęła rękawy bluzy na swoje nadgarstki. - Boję się ich.
- Wiem, ale nie okazu...-Monica zmuszona była przerwać swoją wypowiedź, gdyż jakieś sylwetki zaszły im drogę. Siedemnastolatka niepewnie podniosła wzrok i natknęła się na intensywny, przenikliwy wzrok zielonookiego - Harry. Jego twarz nie wyrażała zbyt wielu emocji. Był poważny i beznamiętny. Rzec można było, iż wydawał się obojętny. Mo głośno przełknęła ślinę, co wywołało chichot u chłopaka. Szybko go stłumił i ponownie przybrał poważny wyraz twarzy.
- Cześć. - Usłyszała jego głęboki, lecz wciąż niewystarczająco namiętny głos.
- He..hej. - Monica kurczowo trzymała się bluzy Lizzie.
- Witaj Harr..-Głos Liz załamał się, kiedy poczuła na sobie czyjeś dłonie. Odwróciła głowę, a jej oczom ukazał się blondyn. Jego usta wygięte były w łobuzerskim uśmiechu, co czyniło go bardziej seksownym.
- Hej Lizzie. - Wymruczał prosto do ucha dziewczyny. Siedemnastolatka zadrżała pod wpływem jego ciepłego dotyku. Niall zaśmiał się patrząc na Harrego, który również zadrwił z reakcji nieśmiałej Elizabeth.
- Czy ktoś Cię kiedykolwiek dotykał? - Zapytał wciąż chichocząc. Twarz Lizzie przybrała czerwonego koloru, dlatego też schyliła głowę chcąc zakryć znaczne zawstydzenie. - Zadałem pytanie. - Mruknął Niall, lekko szczypiąc skórę brunetki.
- Ale...chłopak? - Osiemnastolatek przytaknął. - Nie. - Horan ponownie zachichotał i wpędził Liz w jeszcze większe zażenowanie.
- Nie martw się, nadrobimy. - Mrugnął go niej, a Elizabeth ponownie zadrżała. - Dziewczyno, czuję się jak odkrywca. Dziewicze lasy i jakieś inne pierdoły. Rozumiesz wątek? - Wszyscy usłyszeli gardłowy śmiech Harrego, który obejmował Monicę ręką. Jego dłoń była tak duża, że zajmowała większą część biodra drobnej dziewczyny.
- Nie bądź pierdolonym poetą Nialler! - Wciąż się śmiał, wzbudzając zainteresowanie przechodniów.
- Dobra, nieważne. - Splunął blondyn. - Co robimy?
- Lecimy do Perrie? Chłopaki tam są.
- Możemy jechać. - Kiwnął obojętnie głową. - Zatem chodźmy. - Chwycił dłoń Elizabeth i niezbyt delikatnie szarpnął w swoją stronę.
- Co Ty wyprawiasz? - Warknęła wyrywając się.
- Nic, idziemy do samochodu.- Wzruszył ramionami.
- Nigdzie nie idę, mam szkołę. Mo też. - Spojrzała na przyjaciółkę, która zawzięcie obserwowała swoje buty. - Poza tym, zaraz się spóźnimy.
- Och, zamknij się. - Wysyczał poirytowany Horan. - To my decydujemy, co i kiedy będziemy robić, więc się nie produkuj tylko po prostu rusz tą nietykaną dupę i chodź za mną.- Dziewczyna spuściła głowę i posłusznie dreptała za blondynem.
- A Ty Mo? Czemu nic nie mówisz? - Harry wyszeptał siedemnastolatce do ucha. - Onieśmielam Cię?
- Będę miała przez Was kłopoty. - Warknęła. - Matka mnie uziemi, gdy spostrzeże że byłam na wagarach.
- Nie przesadzaj, słonko. - Zaśmiał się cicho. - Jak dyro coś powie Waszym rodzicom to będzie miał do czynienia z Panem Stylesem.
- I Horanem! - Zawołał z uśmiechem na twarzy.
- Taa..- Mruknął Hazza. - Wsiadaj. - Otworzył tylne drzwi sportowego BMW, którego dziewczyny wcześniej nie widziały.
- Ale naprawdę...
- Kurwa! Monica, właź do tego jebanego samochodu, bo nie ręczę za siebie, okey? Nie mam zamiaru robić Ci krzywdy, ale jeszcze jedno słowo i nie będę się kontrolował! - Wykrzyczał. - Jeżeli mówię, żebyś wsiadła to masz to zrobić! - Swoje słowa przypieczętował silnym uderzeniem w pojazd, tak jakby chciał się na nim wyżyć. Elizabeth przyglądała się zdarzeniu z wytrzeszczonymi oczyma.
- Z reguły to ja jestem spokojniejszy. - Szepnął Niall. - Wsiadajmy, póki nie wkurzył się na nas. - Mrugnął do Lizzie i poczekał, aż zajmie miejsce obok przyjaciółki. Chwilę później siedział na miejscu pasażera.
Dawes posłała przerażone spojrzenie Mo i szepnęła do niej tak by tylko ona to słyszała.
- Nie podoba mi się to.- Nastolatka przytaknęła smutno przyjaciółce i ściskając jej dłoń odwróciła głowę w stronę szyby. Jechali zupełnie nieznanymi jej ulicami i nie miała pojęcia gdzie się znajdują, ani gdzie zmierzają. Obie słyszały jak dwójka chłopaków mówiła o niejakiej Perrie, ale nic im to imię nie mówiło. Z ust młodszej z dziewczyn wyrwało się ciche westchnięcie gdy wpatrując się w krajobraz uświadomiła sobie jak wiele zmieniło się w życiu siedemnastolatek od dnia, w którym dwójka chłopaków obecnych w aucie pojawiła się w szkole.Ostatnio jedyne co robiły to łamanie prawa. Na ich oczach o mało nie został skatowany człowiek, później papierosy, a teraz wagary. Nie chciały tego, a jednak nie potrafiły się sprzeciwić, brakowało im odwagi.. a może nawet przez myśl im nie przeszło, żeby to zakończyć. W Stylesie i Horanie było coś fascynującego, mrocznego ale i niezwykłego. Teoretycznie były w jakiś sposób dręczone, ale gdy tylko im coś zagrażało oni pojawiali się i jak gdyby nigdy nic stawali w obronie nastolatek. Bronili je, a zarazem wpędzali w nowe kłopoty.
Niespodziewanie panującą w aucie ciszę przerwał niosący się po jego wnętrzu niepewny głos Lizzie.
- Właściwie... to dlaczego to robicie? - Pytanie to zaskoczyło wszystkich, nawet Monicę. Nikt jednak nie raczył odpowiedzieć, a jedyne co dało się słyszeć to cichy chichot Horana.
- Zadała pytanie. - Zwróciła ich uwagę Mo.
- Och doprawdy? - Tym razem Horan nie dusił śmiechu i pozwolił by jego dziwaczne poczucie humoru wzięło nad nim górę.
- Co takiego robimy? - Zainteresował się Styles i swym niskim głosem zwrócił na siebie uwagę Madison, która zauważyła jego wzrok w lusterku. Szybko odwróciła głowę i dała znać przyjaciółce by ta kontynuowała.
- No dokuczacie, wpędzacie w kłopoty, ratujecie, a teraz znów będziemy miały przez was problemy. - Gdy skończyła wymieniać głęboko odetchnęła, ponieważ całe zdanie wypowiedziała na jednym wdechu.
- Kilka dni temu, byłem pewien, że nie umiesz mówić. - Styles się zaśmiał, po czym spojrzał na rozbawionego Niallera. - Och, no dobrze słońce, odpowiem na Twoje pytanie. - Uśmiechnął się szeroko, pokazując przy okazji swoje śnieżnobiałe zęby.
- Słucham, jestem ciekawa. - Westchnęła cicho. - Na pewno nie gadacie z nami dla sławy, bo przez zadawanie się z żałosnymi ofermami z pierwszej klasy niszczycie sobie reputacje. - Zauważyła Elizabeth, a na jej twarzy pojawił się dziwny grymas. Jakby smutku.
- Powiem Wam w tajemnicy...- Szepnął teatralnie Styles. - Ja i Niall...lubimy dziewice.
- Co..oo..o? - Zawyła zażenowana Madison. - Udam, że tego nie słyszałam. Boże, nie wierzę.
- Nie wierzysz w co, kochanie? - Harry posłał jej jeden ze swoich uśmiechów.
- W Was. - Mruknęła, po czym znowu złapała dłoń przyjaciółki.
- Mam do Was jedno, małe pytanie. - Odezwał się Horan, którego głos był już spokojny i taki jaki był przed napadem śmiechu.
- Hm?
- Wy na pewno nie jesteście lesbijkami? - Odwrócił się do dziewczyn, co sprawiło, że bardziej się spięły. Wszystko przez to przenikliwe spojrzenie. -No wiecie, cały czas trzymacie się za ręce, macacie się, - Uciął - nie...lesbijki są bardziej pewne siebie. - Sam odpowiedział sobie na pytanie, lecz nie powrócił do poprzedniej pozycji.
- Mogłabym zadać to samo pytanie Wam. - Warknęła Madison, ale szybko ugryzła się w język.
- Czy Ty coś zasugerowałaś? - Wysyczał Harry, po czym odnalazł jej wzrok w lusterku. - Jeszcze jedna taka uwaga, a Cię przelecę. Zobaczysz jak bardzo niepedałowaty jestem.
- Ych..- Westchnęła zniesmaczona i spojrzała na dezorientowaną Elizabeth. -Przepra..szam? - W samochodzie zapanowała cisza. Słychać było jedynie niespokojne oddechy dziewczyn, a w szczególności Lizzie, która zaczęła się bardzo denerwować.
- Tak właściwie... to dokąd nas wieziecie?
- Och, skończ już z tymi pytaniami.- Odparł Niall słysząc drżący głos przestraszonej Dawes.
- Bo co?! Pobijecie nas, tak jak Josha? - Monica nie wytrzymała obecnej sytuacji i tego jak były traktowane. - O mało go nie zabiłeś! - Zwróciła się do bruneta.
- Mo odpuść.- Szepnęła Liz. - Mimo to Madison nadal oczekiwała odpowiedzi, a Harry ku jej zaskoczeniu odpowiedział. Nie w sposób jaki by ją zadowolił ale jednak..
- Po pierwsze kobiet nie bijemy. Po drugie, on raczej by się nie zawahał. Miałem mu na to pozwolić? - Warknął poirytowany chłopak ściskając mocniej kierownicę.Nastolatka widząc jego reakcję wolała nie kontynuować tematu. Miał rację. Uderzyłby ją.., a Styles ją uratował, pytanie jest jedno - dlaczego? Teoretycznie znała odpowiedź, ale w głębi duszy liczyła iż był to tylko ich mało śmieszny dowcip, wolała się jednak nie przekonywać. Po kilku kolejnych minutach jazdy auto się zatrzymało i dwóch chłopaków szybko je opuściło. Po chwili siedemnastolatki usłyszały otwierające się drzwi pojazdu. Nie miały zamiaru go opuszczać, ponieważ uważały, że siedzenie w nim jest bezpieczniejsze niż pójście gdzieś z chłopakami, którzy je przerażają samą swoją obecnością, a co dopiero czynami.
- No wyłaźcie! - Krzyknął zniecierpliwiony Niall, lecz dziewczyny nie posłuchały jego nakazu.
- Mo! Albo wyjdziesz z tego samochodu, albo sam Cię z niego wyciągnę. - Ostrzegł Styles, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek. - Będę mógł Cię macać. - Dziewczyna przełknęła głośno ślinę, a Harry jedynie się zaśmiał.
- Dobra, Lizzie wychodzimy.- Rzuciła przyjaciółce przelotne spojrzenie, a po chwili były już poza samochodem. Nie zdążyły nawet zlokalizować gdzie są, ponieważ chłopaki szybko złapali je za ręce i pociągnęli za sobą do jakiegoś bloku.
- Możesz iść wolniej? - Spytała Lizzie.- Poza tym to boli.- Wskazała na zaciśniętą na jej nadgarstku dłoń Horana. - Mógłbyś być delikatniejszy.
- Nie marudź. - Przewrócił oczami. - Zaraz będziemy na miejscu, mała.
- Nigdzie nie pójdę dopóki nie puścisz mojej ręki! Będę miała siniaki. Naprawdę jesteś silny, więc poluzuj ten uścisk.
- Boże.- Westchnął bezradnie blondyn, po czym chwycił dziewczynę za dłoń i splótł ich palce razem. Zapewne to było wygodniejsze dla Lizzie, ale nie czuła się z tym dobrze. - Teraz lepiej księżniczko? - Prychnął, po czym znowu zaczął iść w stronę klatki schodowej. Natomiast Harry pozwolił Monice iść przed nim, więc dziewczyna chętnie go wyprzedziła wiedząc, że tylko w taki sposób pozbędzie się jego dotyku.
- Ok, stój. - Zatrzymał ją.- To tutaj.- Nacisnął na klamkę, a drzwi po chwili się otworzyły. Brunet wszedł do środka wskazując gestem dłoni by Mo zrobiła to samo. Dziewczyna niepewnie przekroczyła próg, a zaraz za nią weszli Niall i Lizzie.
- To wasze mieszkanie? - Liz spojrzała pytająco na Niallera, jednak odpowiedział jej Harry.
- Nie, my preferujemy trochę większe luksusy. - Zaśmiał się i pochylił nad wyglądającą na zagubioną Liz. - To takie miejsce spotkań ze znajomymi. - Dokończył i dając Monice jasny znak, że ma iść za nim ruszył przed siebie. Niall pociągnął Lizzie w stronę swoich znajomych, którzy siedzieli na kanapie w salonie i popijali piwo. Dziewczyna przez chwilę się opierała, lecz gdy Horan posłał jej groźne spojrzenie, posłusznie podążyła za nim.
- Siema chłopaki! - Niall uśmiechnął się szeroko w stronę dwóch chłopaków, którzy wyglądali na jego rówieśników. - Poznajcie moją koleżankę, Lizzie. - Posłał dziewczynie łobuzerski uśmiech.
- Nialler bracie! - Mulat przybił piątkę z Horanem. - Witaj, mała. - Odezwał się do dziewczyny, która nie czuła się zbyt komfortowo. - Mam na imię Zayn, a to jest Liam. - Wskazał na chłopaka, który siedział obok niego.
- Malik pało, umiem powiedzieć jak się nazywam. -Obaj się zaśmiali, a Niall im wturował. -Poza tym, miło Cię poznać, młoda.
- Hmm, mi Was też.- Wydukała.
- Ojej, coś Ty taka wystraszona? - Zadrwił Zayn. - Chyba nasz słodki Nialler nic Ci nie zrobił, słonko?
- Nie.- Wyszeptała. Była bardzo niepewna względem Nialla oraz jego przyjaciół. Nie wiedziała jak ma się do nich odzywać, żeby ich nie urazić czy też zdenerwować.
- Lizzie, wyluzuj się. - Odezwał się brunet, który siedział obok Zayna. - Niall, może poczęstować ją naszym towarem? - Wyszczerzył się do przyjaciela.
- Zwariowałeś? - Warknął Horan. -Nie! Nie pozawalam jej niczym częstować oprócz piwa. - Podał jej puszkę z napojem chmielowym. - Liz, nie bierz nic od tych idiotów. - Popatrzył na nią przenikliwym wzrokiem.
- Ok, ale ja tego nie chcę. -Spojrzała na piwo, które wręczył jej blondyn.
- Nie przesadzaj. - Uśmiechnął się miło, po czym usiadł na kanapie i pociągnął na nią również swoją towarzyszkę, która nie miała ochoty obok niego siedzieć, lecz wolała jego towarzystwo niż całkiem obcych facetów.
- Ych, no spróbuję.- Nagle poczuła ramię Nialla na swoich ramionach. - Po co tu przyszliśmy? W ogóle gdzie Mo? Pójdę jej poszukać.
- Siedź! -Przytrzymał ją na miejscu. -Lepiej nie przeszkadzać Hazzie. -Zaśmiał się, a w głowie dziewczyny zebrało się milion ciemnych scenariuszy, w których główną rolę odgrywała jej przyjaciółka.
- Ale... - Zaczęła się jąkać. - Ale...jak coś jej się...no wiesz... stanie...
- Uspokój się, póki jest z Harrym to jest bezpieczna. - Uśmiechnął się pocieszająco. - A teraz chodź do Perrie, jest w porządku.
W tym samym czasie natomiast młoda Madison nie chcąc się więcej sprzeciwiać podążała posłusznie za Stylesem i po chwili znajdowali się w niewielkim pomieszczeniu, jakim była kuchnia. Dziewczyna zatrzymała się w progu, a brunet natychmiastowo przywitał się z krzątającą się pomiędzy szafkami blondynką.
- Harry! - Krzyknęła wesoło obejmując go. Mo zmrużyła oczy nie dowierzając, że jego widok może sprawić komuś aż tak dużo radości. Westchnęła i rozejrzała się wokół siebie by nie denerwować ich swoim wzrokiem.
- Umm, Perrie to jest Monica. - Przedstawił swojej przyjaciółce stojącą nieruchomo nastolatkę.
- Miło Cię poznać! - Dziewczyna wyminęła Stylesa i podeszła do jego znajomej. Objęła ją równie mocno co chłopaka wprawiając tym Monicę w niemałe zakłopotanie i posłała jej szczery uśmiech.
- Mów mi Mo. - Odparła odwzajemniając uśmiech i poczuła, że ma do czynienia z naprawdę miłą i optymistyczną osobą. Zastanawiało ją tylko jedno, co taka osoba może mieć wspólnego ze Stylesem?
Po niedługiej chwili Monica dostrzegła, że do kuchni weszła jej przyjaciółka w towarzystwie Nialla. Ucieszyła się na jej widok, więc od razu posłała jej serdeczny uśmiech.
- Witaj Perrie! - Zawołał radośnie Horan, po czym objął uśmiechniętą dziewczynę.
- Witaj Nialler! - Uśmiechnęła się szeroko, a chwilę później jej wzrok zawisł na dziewczynie, która stała obok blondyna. - A to kto? - Nie przestawała się uśmiechać.
- To przyjaciółka Mo, a moja koleżanka, Lizzie. -Powiedział Horan.
- Oo miło mi Cię poznać, kochana! - Objęła ją przyjacielsko.
- Mi Ciebie również. -Liz odwzajemniła jej uśmiech.
- Och, wyglądasz seksi w bluzie naszego Horanka. - Blondynka zaczęła poruszać zabawnie brwiami. - Ale chodź, dam Ci jakąś damską, bo Twoi rodzice mogą się czepiać. -Zachichotała, a Niall posłał jej pobłażliwe spojrzenie.
- Pezz, Ty masz ADHD? - Zaśmiał się Horan. - Ale dziękuje za pomoc.
- Ja też dziękuje, naprawdę nie musisz...ja..-Urwała, ponieważ w jej wypowiedź wtrąciła się przyjaciółka Stylesa i Horana.
- Przestań marudzić.- Westchnęła rozbawiona. - Chodźmy! Och Mo, Ciebie też zapraszam.
- Ona zostanie. - Warknął Harry więc dziewczyna ciężko wzdychając wróciła na swoje miejsce uprzednio dając przyjaciółce znać, że wszystko jest w porządku. Gdy Mo została sama z dwoma chłopakami poczuła narastające zdenerwowanie. Zaczęła nerwowo skubać palce i gdy zauważyła, że Styles jej się przygląda, nieśmiało podniosła wzrok. Gdy jej oczy spotkały się z jego zimnym, przenikliwym spojrzeniem ponownie przypomniała sobie o tym co wydarzyło się w szkole. On o mało nie skatował Josha.
- Josh.. pobiłeś go.. - Zrobiła przerwę bojąc się reakcji chłopaka. - Mogłeś go...
- Zabić? - Wtrącił jej się w zdanie śmiejąc się.
- Bawi Cię to?
- Nie ma w tym nic takiego. - Styles nadal się uśmiechając wziął łyk piwa, które dostał od Nialla i po chwili zastanowienia, marszcząc brwi wrócił wzrokiem na dziewczynę. - Serio? Nie wiesz przed kim właśnie stoisz?
Mo nie rozumiejąc do końca o co może chodzić brunetowi niepewnie pokręciła głową i zauważając, że w pomieszczeniu pojawiła się Lizzie przywołała ją bliżej siebie. Ta spojrzała na nią zdezorientowana i ścisnęła jej dłoń.
- Nie słyszałaś nigdy o Stylesie, Mo? Królu bójek? - Horan zwrócił się bezpośrednio do niej wprawiając ją w zakłopotanie.
- Znam twojego ojca. Nie osobiście ale wiem, że mnie bardzo nie lubi. Ma po mnie pełno papierkowej roboty, prawda? - Styles podszedł do nastolatki i uśmiechając się szyderczo kontynuował. - Jest wzorowym pracownikiem? Nigdy nie narzekał na mnie w domu?
- O cholera. - Mo szeroko otwarła oczy nie dowierzając, że stoi przed tym Stylesem, o którym tyle słyszała od swojego taty, będącego policjantem. Przymknęła oczy by móc sobie to wszystko uporządkować. Stała przed facetem, który niejednokrotnie zadzierał z prawem i jakimś cudem jego ojciec wyciągał go z każdej sprawy, w którą się wplątał. Dotarło do niej, że poznała osobę, o której opowieści przyprawiały ją o ciarki.
- Spokojnie kotku, to co mówił Twój tata jest strasznie ubarwione. Nie jestem taki zły. - Uśmiechnął się łobuzersko i objął dziewczynę w talii, a ona szybko go od siebie odepchnęła. Nagle zaczęła się bać, bać jeszcze bardziej niż wcześniej. W jej oczach widać było spore przerażenie. Monica, chcąc być jak najdalej od Stylesa wycofała się, przez co zajęła miejsca za Perrie oraz Lizzie. Mocno chwyciła dłoń przyjaciółki i schowała twarz w jej ramieniu, mimo iż Dawes była odwrócona do niej tyłem.
- Moglibyście nas po prostu odwieźć do szkoły lub gdzieś do centrum ? -Odezwała się cicho Lizzie, widząc w jakim stanie jest Mo. - My naprawdę...jesteśmy..-Głos się jej łamał. - Po prostu, nie jesteśmy przyzwyczajone do czegoś takiego. To zupełnie inny świat. Może my pójdziemy...-Zwróciła się w stronę drzwi.
- Okej, chodźcie. Odwieziemy Was. - Powiedział Niall, a Harry mu przytaknął widząc, że to duży szok dla dziewczyn.
- Tak po prostu? Bez haczyków lub innych ustrójstw? - Liz usiosła brew do góry, co spowodowało chichot Nialla. Ona nie widziała w tym nic zabawnego, po prostu chciała się upewnić, że nie będzie żadnych niespodzianek, podczas jazdy.
- Tak po prostu. -Mruknął podirytowany Styles. - Jesteście tak bardzo inne od ludzi, których znam, że zaczynam się czuć co najmniej dziwnie w waszym towarzystwie. -Zaszydził, po czym spojrzał na rozbawionego Niallera.
- Pezz, powiedz chłopakom, że już spobie poszliśmy. - Blondyn poprosił i zbliżył się do Perrie, aby przytulić ją na pożegnanie. - Do zobaczenia. Tylko pamiętaj, żeby nikogo obcego nie wpuszczać do tego mieszkania. Jeżeli się dowiem, że ktoś tu był...- Jego oczy pociemniały, a szczęka zaczęła się zaciskać.
- Nie nakręcaj się Horan. Perrie nie jest głupia i wie jakie są konsekwencje głupich czynów. Nie strasz jej już, bo biedna się trzęsie. No już, mała, spokojnie. - Tym razem w uścisku zamknął dziewczynę Harry. - Idziemy, a Ty pamiętaj o wszystkim o czym mówiliśmy. Cześć. - Blondynka nie obdarowała ich nawet najmniejszym uśmiechem. Stała oszołomiona. Lizzie i Mo były zdziwione nagłą zmianą nastroju dziewczyny. Myślały, że ich relacje są zupełnie inne, a tymczasem okazało się, że również ona jest w jakiś sposób zastraszana przez Stylesa i Horana. Monica westchnęła ciężko i wyszła z mieszkania machając lekko do stojącej niczym kołek Perrie. Elizabeth powtórzyła jej gest, a chwilę później cała czwórka była poza budynkiem.
- Podwieziemy Was na ulicę Mo. Pasuje? - Zapytał Hazza. - Wsiadajcie. - Otworzył drzwi i niemal wepchnął Madison do środka. Lizzie nie chcąc ryzykować, posłusznie wsiadła z drugiej strony. Niall wciąż ją obserwował, przez co nie czuła się komfortowo.
Obaj w milczeniu zajęli miejsca w aucie i po chwili Harry ruszył. Nikt nie śmiał się nawet odezwać, a w szczególności Madison, która siedziała skulona, wyglądając przez szybę. Chciała jak najszybciej znaleźć się w domu. Sama. Nie była pewna, ale chyba nie chciała nawet towarzystwa swojej przyjaciółki Elizabeth. Po prostu miała wszystkiego dosyć; była przytłoczona. Po dziesięciu minutach samochód zaczął zwalniać, aż w końcu się zatrzymał.
- Tutaj Cię wysadzę, okey? - Zapytał kędzierzawy. - Elie podwieziemy dalej, żeby nie musiała iść na pieszo. - Oznajmił.
- Jest w porządku, dzięki. - Bąknęła, otwierając drzwi. -Cześć. - Mruknęła.
- Nie wierz we wszystko co o mnie mówią. Sama będziesz miała okazję mnie poznać... Nie uciekniesz ode mnie, obie nie uciekniecie. - Dokończył przenosząc swój wzrok na drugą nastolatkę. Lizzie zadrżała, patrząc w jego zielone oczy, które były takie tajemnicze. Nie spostrzegła, kiedy przyjaciółka zniknęła z jej pola widzenia.
- Elie? - Prychnął Horan. - Gorszego zdrobnienia nie mogłeś wymyślić. - Kpił.
- Wydawało mi się bardziej dojrzałe. - Harry wzruszył ramionami. - Kiedy mówię Lizzie to wydaje mi się jakbym mówił do dzieciaka. - Powiedział.
- Wal się, Lizzie jest dobrze. - Fuknął Horan. - Słodko i uroczo.
- Serio? Będziecie dyskutować o tym jak bardzo beznadziejne mam imię? - Spytała zaszokowana swoją śmiałością.
- Beznadziejne?
- Nieważne, chciałabym do domu. - Skłamała. Wcale nie chciała wrócić do domu, lecz także nie chciała zostawać z dwoma niebezpiecznymi chłopakami. Nim się obejrzała, Harry zaczął jechać w stronę jej domu. Zatrzymał się kilka posesji wcześniej, aby mama Elizabeth nie zadawała niepotrzebnych pytań.
- Dziękuje za podwózkę. - Skinęła lekko głową w geście podzięki.
- Nie masz beznadziejnego imienia.- Horan uśmiechnął się, gdy Dawes wychodziła z pojazdu.
- Wszystko związane ze mną jest beznadziejne, cześć. - Mruknęła smutno, po czym ruszyła w stronę domu. Nie oglądała się za siebie. Miała szczerą nadzieję, że odjechali i będzie miała chwilę spokoju.
Od autorek: Wracamy po krótkiej przerwie, niestety nie jesteśmy w stanie dodawać rozdziałów regularnie, ale chociaż staramy się pisać je w miarę długie ;)
Baaaardzo dziękujemy za 21 komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Coś niesamowitego.. jesteśmy pod wrażeniem. ;) Za wyświetlenia również dziękujemy, w chwili gdy dodaję ten rozdział jest ich aż 3300 !
Aww pragniemy zawiadomić Was, że kolejny rozdział będzie bardziej o chłopcach i, mamy nadzieję, że cieszy Was to. Bo nas bardzo :D
+MrsLukrecja : omg, omg Luke i włącza mi się fangirl :D http://www.youtube.com/watch?v=X2BYmmTI04I czyż on nie jest słodki ? <3 :D awww*.* okeey, koniec z pokazywaniem mej głupoty :d
Do następnego rozdziału !
Pozdrawiamy .xx
Genialne , szkoda ze nie dodajecie częściej ale i tak jest dobrze !!! Ciesze się ze kolejny rozdział jest o chłopakach bo bardzo mało o nich wiadomo !! Wspaniale , ze wplotłyście postaci Zayn'a i Liam'a !!! Oby udziału Zayn'a było więcej kocham go !! KaFFolinka ,33
OdpowiedzUsuńNawet nie wiecie jak się ucieszyłam gdy zobaczyłam, że dodałyście rozdział! Ahh! A co do samego rozdziału powiem tylko, że jest cudny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zuza :3
+ Piosenka pod rozdziałem jest świetna :D
Świetny rozdział. Tylko biedna Mo, bo jest przerażona ;c <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńNEXT!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Gdy czytam takie opowiadsnia uśmiech sam mi się wkrada na twarz nawet nie wiem kiedy, po prostu jest. Ale nie byłoby go gdyby nie wy. Dziękuję za rozdził i za to, że zdcydowałyście stworzyć tego bloga. Dzięki Wam za to że, mi i pewnie innym Directioners które też czytają te opowiadanie jest aż ciepło na sercu. Dziękuję za to że zamiast odpoczywać poświęcacie ten czas nam żebyśmy były szczęśliwe. Jeszcze raz wam dziękuje. Życzę weny i miłego dnia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Majka
Twój komentarz jest niezmiernie miły i dziękujemy za niego! To wielka motywacja! Cieszymy się, że sprawiamy Ci radość ;* To fajne uczucie wiedzieć, że nie piszemy tego opowiadania tylko dla siebie. Dziękujemy xX
UsuńAutorki.
Next szybciutko :*
OdpowiedzUsuńZajebisty *.* czekam na next !!
OdpowiedzUsuńWIĘCEJ ZAYNA I LOUISEGO I CHŁOPAKÓW!!!!!! Super rozdzial. macie talent dziewczyny ;***
OdpowiedzUsuń